Finisz 2016 roku był, trochę dla mnie niespodziewanie, bardzo obfity w premiery albumowe z półki drum and bass. Żeby być bardziej dokładnym - są to premiery zdecydowanie warte uwagi i na dobrą sprawę trudno orzec, która z nich jest “naj”. To trochę jak ze stadem małych szczeniaczków, które turla się radośnie po trawniku i nagle zgodnie podbiega nam pod nogi. I nie ma możliwości, aby wybrać tego jednego do pogłaskania. Nie da się. Trzeba
Czytaj dalej