Możecie nie kojarzyć nazwiska Everist nawet, jeśli nieco interesujecie się ścieżkami dźwiękowymi.
Powody mogą być przede wszystkim dwa:
pierwszy jest taki, że Jon komponuje tylko muzykę do gier, a drugi, że robi jej stosunkowo niewiele.
Swoją karierę związał z wydawnictwem Paradox Interactive, dla którego „uzbroił” w muzykę kolejno: dwie części serii Shadowrun, Necropolis oraz – jak sam twierdzi – dzieło swojego życia, produkcję Battletech.
No i co tu dużo pisać, porządnie to zrobił, od początku do końca.
Może to mało istotne z punktu widzenia miłośnika muzyki, ale dla jasności wspomnę, że akcja gry Battletech toczy się w dość dalekiej przyszłości, w roku 3025. Oficjalny opis (koślawo przetłumaczony) dystrybutora informuje:
„Galaktyka trwa w nieustającym konflikcie, który toczą wysokie rody, wykorzystując do tego ogromne, zmechanizowane pojazdy bojowe zwane BattleMechami. Przejmij dowództwo nad własną grupą Mechów oraz sterującymi nimi MechWarriorami i walcz o przetrwanie w targanym wewnętrznym konfliktem imperium galaktycznym”.
Konkretnie wygląda to tak: strategia turowa, z elementami ekonomicznymi, ale skupiająca się głównie na potyczkach pomiędzy frakcjami. Zbieramy ekipę, lecimy w teren i staramy się za pomocą siły ognia, sprytu i ogólnie pojętej strategii wojennej pokonać przeciwnika.
A spotykamy się tutaj, bo…
Bo tak, jak w przypadku wcześniejszych prac Everista, tak również ścieżka dźwiękowa Battletech została pięknie wydana na winylach, nakładem Black Screen Records. Chociaż dla formalności napiszę, że nie do końca została wydana, tylko zostanie – aktualnie dostępny jest pre-order, a placki będą rozsyłane na przełomie lipca i sierpnia.
Co dostaniemy za 34EUR?
Coś pięknego!
Same winyle to oczywiście 180-tki, w kolorze „rozlanej” czerni oraz bieli, gustownie maźnięte.
Ścieżka została specjalnie na tę okazję zremasterowana i dostosowana do analogowego wydania.
Projekt okładki oraz grafika to dzieło Joela DuQue – artysty ze studia Harebrained Schemes, które stworzyło grę, odpowiedzialnego za tworzenie grafik koncepcyjnych do tej oraz wcześniejszych produkcji.
Wydanie składa się z dwóch płyt, które pomieszczą 22 nagrania, a więc około 1/3 całej ścieżki.
ALE – kupując winylową edycję, dostaniecie także kod na pobranie pełnego, cyfrowego soundtracka (63 utwory).
A co tu gra?
W moim odczuciu muzyka jest znakomicie dopasowana do modelu gry, jakim jest strategia turowa.
Na pewno ma na to wpływ doświadczenie producenta z wcześniejszymi produkcjami studia, ale nie bez znaczenia jest również fakt, że Jon Everist poważnie podchodzi do swojej pracy.
Tworzone przez niego brzmienie jest dość charakterystyczną mieszanką, na którą składają się: grająca na żywo orkiestra, niebanalne popisy solistów oraz wzniosłe dzieła chóralne. To wszystko splecione jest analogowymi syntezatorami oraz cyfrowymi samplami, które bardzo przyjemnie komponują się z rozgrywką.
Utworów jest dużo, więc jest też spore pole do dopasowywania się muzyki i tempa akcji.
Czasem jest dynamicznie, po chwili sennie.
Nagle wybuchają wzniosłe tony, aby po chwili wypełnić przestrzeń smutną, solową partią skrzypiec.
A kiedy mogłoby się wydawać, że za dużo tej klasyki w futurystycznym świecie, z błędu wyprowadzają nas tłuste, elektroniczne dźwięki.
Niemniej jednak ścieżka Battletech jest także bardzo przyjemna, jeśli nie ma się pojęcia o grze.
Nie ma wtedy co prawda odniesienia do poszczególnych wydarzeń, choćby z wątku fabularnego, ale taki uniwersalizm jest niezwykle fajną rzeczą.
Grasz? Nie grasz? Nieistotne.
Ten soundtrack jest po prostu świetny.
Dodaj komentarz