Kojarzycie ten motyw z telewizji. Mniej więcej miesiąc czy dwa przed głośną premierą kinową kolejnej części znanego hiciora wybrane stacje telewizyjne postanawiają zrobić małe przypomnienie i puszczają całą serię od początku w kolejnych “piątkowych hitach”. Ma to swoje uzasadnienie, zarówno finansowe, jak i pewnie kulturowe. Dobrze pamiętać o tym, co było wcześniej, aby lepiej zrozumieć to, co będzie później. Zdarza się, że podobne sytuacje mają miejsce w tym naszym winylowym światku. A za przykład niech posłuży Lake People i jego EPka Point.
Wspomniany “mały album” wydany został pierwotnie w 2012 roku. Cieszył się niemałym zainteresowaniem i dość szybko wyprzedano wszystkie wytłoczone egzemplarze. Od tego momentu ludzie chcieli więcej, a wytwórnia wypuszczała wznowienia. W tak zwanym międzyczasie Lake People, czyli właściwie Martin Enke, wydał długogrający album Purposely Uncertain Field, bardzo dobre wydawnictwo, wypełnione po brzegi świetnym klimatem i ciekawymi dźwiękami, a także kilka innych EPek.
Mamy rok 2017, za kilka dni w sprzedaży pojawi się drugi longplay artysty: Phase Transition. Z tej okazji postanowiono dać szansę fanom i wrzucić na półki sklepowe wspomnianą EPkę Point.
Dlaczego właśnie ją? Zdecydowana większość osób obracających się w rytmach muzyki elektronicznej twierdzi, że to właśnie Point rozsławiła Lake People i stała się przysłowiowym kopniakiem, który pozwolił Martinowi nabrać rozpędu. Nie zamierzam dywagować czy faktycznie tak było, ale przyznaję, że Point EP to kawał dobrego deepu i tech house’u.
Jeśli dobrze szukam i patrzę, to jest to już trzeci repress tej EPki wydanej pod szyldem Krakatau. Warto nabyć. Brzmi pięknie.
Dodaj komentarz